23.2.16

Co nowego w perfumerii / Dior, Calvin Klein, Roberto Cavalli



Uwielbiam poznawać nowe zapachy. Poszukiwania, przebieranie w próbkach i odkrywanie rajcuje mnie chyba nawet bardziej od kupowania flakonów. Rzecz w tym, że od dłuższego czasu to odkrywanie równa się u mnie z grzebaniem w klasyce i wyciąganiem pachnideł trochę już zapomnianych. Po prostu coraz bardziej nie po drodze mi z obecnymi trendami. W mojej kolekcji na palcach jednej reki mogę wyliczyć perfumy nowe (mam dokładnie dwa flakony i oba to prezenty) i złapałam się na tym, że wszelkim mainstreamowym nowinkom przyglądam się pobieżnie, z góry zakładając, że są nie dla mnie. Daleka jestem od oceniania, czy to dobrze, czy źle. Po prostu mam wrażenie, że przez moją ignorancję jednak coś mnie omija. Jaka by ta klasyka cudowna nie była, w pewnym momencie, zamiast rozwijać, zaczęła mnie ograniczać - zamykać na istotną część perfumowego świata.

W związku z tym jednym z moich noworocznych postanowień, było wprowadzenie odrobiny równowagi i poświęcenie większej uwagi temu co dzieje się w świecie perfum obecnie. Zacznę od kilku tegorocznych premier.


Dior Poison Girl

Po sukcesach Black Opium, La Vie Est Belle, małej czarnej od Guerlain, wypuszczenie własnego bestsellera przez Dior było kwestią czasu. Poison Girl ma być uwspółcześnioną, reprezentantką słynnej serii. Taką trucizną w dziewczęcym wydaniu, odkurzoną i dopasowaną do obecnych trendów. Jej pojawienie się wywołało niemałe wzburzenie, bo w końcu nie każdy przygotowany był na różową landrynkę z etykietką Poison.

Od początku przypuszczałam, że Girl nie będzie miała lekko, bo porównań z pozostałymi truciznami nie wygra nigdy. Z drugiej strony stworzona została by podbić współczesny rynek i przypodobać się młodemu pokoleniu. Czy się jej uda? Myślę że tak, bo jeśli rozpatrywać go w oderwaniu od pozostałych trucizn, ten zapach na prawdę nie jest zły. To taka młodzieżowa wersja Hypnotic Poison, z dużą ilością cukru. Pachnie przyjemnie, choć nie spodziewałam się, że będzie aż tak znajomo. Po landrynkowym otwarciu, wyłania się wanilia i migdały doprawione tonką - zdecydowanie zalatuje flankerem HP, tyle że w bardzo słodkim wydaniu. Całe szczęście kompozycji oszczędzono ulepnych owoców, dzięki czemu, jak dla mnie, jest całkiem strawna.

Miłośników klasycznych trucizn Poison Girl będzie zapewne irytować. Będzie grać na nosie, niczym rozpuszczona dziewczynka pchająca się przed szereg, do którego w ogóle nie powinna należeć. I o ile sama myślę podobnie, obiektywnie rzecz biorąc, wcale nie jest tak źle. Z resztą, powiedzmy sobie szczerze, Dior ma o wiele większe grzechy na swoim koncie. 

nuta głowy: gorzka pomarańcza
nuta serca: róża damasceńska i róża z grasse
nuta bazy: fasolka tonka, drzewo sandałowe, wanilia, migdał i balsam tolu




Calvin Klein CK2

Nowość Calvina Kleina warta jest wspomnienia chociażby ze względu na ciekawą koncepcję towarzyszącą jej powstaniu. CK2, który ma być następcą uniseksowego CK One, reklamowany jest jako "gender-free" - zapach, który nie jest przypisany do żadnej płci, nie ograniczają go żadne bariery. Szkoda, że w rzeczywistości CK2 nie jest tak intrygujący jak by się wydawało. To perfumy z kategorii wodno-kwiatowej i rzeczywiście są czyste, przyozdobione delikatnymi kwiatami, ale do tego zrównoważone zielenią i ostrą nutą wetywerii. Czuć w nich pewną metaliczność, coś zdaje się lekko gryźć podniebienie - chyba wasabi. Ten dodatek pikanterii i nut zielonych nawet mi się podoba, szkoda tylko, że jest taki niezdecydowany i ostatecznie szybko znika. Zostaje subtelny, całkiem ładny, choć trochę bezosobowy zapach, który być może przypadnie do gustu wielbicielkom perfum typu Pure DKNY.

nuta głowy: wasabi, mandarynka, liść fiołka
nuta serca: otoczak, korzeń irysa, róża
nuta bazy: wetyweria, drzewo sandałowe, kadzidło





Roberto Cavalli Paradiso Azzurro

Azurro to coś pomiędzy klasycznym Paradiso, a Cavalli Acqua (nawet flakon jest sprytnym połączeniem tych dwóch). Kwiatowo-wodna kompozycja, w której pierwszą rolę gra świeży, słodki jaśmin. Towarzyszy mu lawenda i cyprys, przez co całość nabiera unisexowego charakteru. Jest lekko, wakacyjnie, egzotycznie nawet, bo gdzieś w tle zaczynają majaczyć cytrusy. Z czasem wodna słodycz przeobraża się w lekką morską bryzę i wtedy, niestety to moje myśli uporczywie zaczynają wędrować w rejony świeżo wyczyszczonej toalety. To zdecydowanie nie moja bajka.

nuta głowy: bergamotka, cytrusy, lawenda
nuta serca: dziki jaśmin
nuta bazy: cyprys, drzewo kaszmirowe



Co sądzicie o Poison Girl? Znacie pozostałe zapachy? Dajcie znać czy jakieś nowości zwróciły ostatnio Waszą uwagę.

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Jeśli post Cię zainteresował, będzie mi bardzo miło jeśli napiszesz kilka słów od siebie.

pozdrawiam :)

© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig