2.10.15

First Aid Beauty - na ratunek cerze suchej


Na ogół mam spore oczekiwania względem produktów przeznaczonych do suchej, wrażliwej cery. Kosmetyki do pielęgnacji twarzy dobieram z uwagą i staram się zminimalizować ryzyko trafienia na coś co zaszkodziłoby mojej skórze. Marka First Aid Beauty wzbudziła moje zainteresowanie, gdy zaczęła pojawiać się u zagranicznych youtuberów. Szybko wpadła mi w oko spójna, estetyczna szata graficzna, a do bliższego poznania zachęcił fakt, że kosmetyki te przeznaczone są właśnie do pielęgnacji cery wrażliwych, suchych i skłonnych do alergii, a niedawna można je też nabyć za pośrednictwem kilku polskich sklepów internetowych.

Na początek zdecydowałam się skorzystać z zestawu podróżnego, Fab Faves To Go (do kupienia w Premiumusa). Składa się on z trzech specjalnie dobranych, topowych produktów marki. Trzeba przyznać, że poszczególne kosmetyki zostały wybrane dość sensownie i zestaw stanowi świetną opcję dla tych którzy chcą się z FAB zapoznać. Mamy tu oczyszczający żel do twarzy (Pure Skin Face Cleanser), płatki tonizująco-złuszczające (Facial Radiance Pads) oraz krem nawilżająco-regeneracyjny (Ultra Repair Cream). Powyższa trójca ma za zadanie zapewnić naszej skórze kompleksową ochronę, odpowiedni poziom nawilżenia, odżywić ją, załagodzić wszelakie podrażnienia i zapobiec uczuciu napięcia. Wszystko to dzięki delikatnym, (odpowiednim dla alergików i osób z egzemą) składnikom. O tym jak sprawdziły się poszczególne produkty, przeczytacie poniżej.


Ultra Repair Cream to miłe zaskoczenie i bardzo dobra opcja dla osób z cerą wrażliwą. Wiodącym składnikiem kremu jest tzw koloidalna mączka owsiana, którą otrzymujemy z drobno zmielonych ziaren owsa. Wykazuje ona działanie nawilżające, przeciwstarzeniowe, oczyszczające i kojące, będzie więc łagodzić podrażnienia, objawy uczulenia i alergii. W moim przypadku (przy skórze naczyniowej), krem dobrze sprawdził się przy codziennym stosowaniu. Jest dość lekki, wydajny, stanowi dobrą bazę pod makijaż, a w połączeniu z płatkami świetnie nawilża i koi skórę. Moim zdaniem Ultra Repair Cream będzie też dobrą opcją dla posiadaczek cery tłustych, gdyż zauważalnie pochłania nadmiar sebum i lekko matuje, nie tracąc przy tym właściwości nawilżających.

Skład: Colloidal Oatmeal, Water, Stearic Acid, Glycerin, C12-15 Alkyl Benzoate, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate, Glyceryl Stearate SE, Cetearyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Squalane, Allantoin, Sodium Hydroxide, Dimethicone, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Chrysanthemum Parthenium (Feverfew) Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Butylene Glycol, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Eucalyptus Globulus Leaf Extract, Ceramide 3


Facial Radiance Pads - cieniutkie płatki złuszczająco-nawilżające, mocno nasączone całą gamą dobroci. Na czele mamy sok z aloesu i wyciąg z ogórka, które niesamowicie odświeżają twarz, dalej delikatnie złuszczający kwas mlekowy i glikolowy. Reszta składu jest równie przyjemna i wystarczy zerknąć okiem, żeby wyłapać całą masę naturalnych ekstraktów. Kosmetyk jest bardzo, bardzo delikatny i świetnie sprawdzi się on jako odświeżająco-nawilżający tonik. W kwestii złuszczenia co prawda nie jest aż tak rewelacyjnie, bo płatki nie zastąpią porządnego peelignu enzymatycznego. Z drugiej strony działają na tyle łagodnie, że z powodzeniem można ich używać codziennie. Dla mnie ten kosmetyk jest po prostu świetnym, bardzo wygodnym w użyciu, codziennym tonikiem, który wyrównuje koloryt, nawilża i lekko wygładza cerę.

Skład: Water/Eau, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycerin, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Water, Lactic Acid, Glycolic Acid, Sodium Hydroxide, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Camellia Sinensis (White Tea) Leaf Extract, Chrysanthemum Parthenium (Feverfew) Extract, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Extract, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Fruit Extract, Hyaluronic Acid, Phyllanthus Emblica (Indian Gooseberry) Fruit Extract, Polysorbate 20



Na koniec niestety zostawiłam sobie małe rozczarowanie. Pure Skin Face Cleanser naobiecywał wiele, po czym w ogóle owych obietnic nie spełnił. Jego zalety kończą się usuwaniu makijażu - robi to bez zarzutu, ale też bez fajerwerków. Poza tym, najzwyczajniej w świecie wysusza skórę i podrażnia oczy. Zużyłam do końca, po czym potulnie wróciłam do sprawdzonego żelu z Pharmaceris.

Skład: Water (Aqua), Sodium Cocoyl Isethionate, Glycerin, Stearic Acid, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Stearyl Alcohol,Sodium PCA, Camellia Sinensis Leaf Extract, Chrysanthemum Parthenium (Feverfew) Extract, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Allantoin, Hydroxypropyl Methylcellulose, Disodium Cocoamphodiacetate, Palm Kernel/Coco Glucoside, Glyceryl Stearate, Disodium EDTA, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol


Podsumowując, dwa bardzo fajne kosmetyki i jedno rozczarowanie. Jeśli jesteście posiadaczkami cery podobnej do mojej (dość suchej, do tego naczyniowej) z pewnością mogę polecić wypróbowanie kremu regeneracyjnego i płatków rozświetlających. O żelu natomiast wolałabym szybko zapomnieć - z pewnością nie jest wart swojej ceny. 

Ciekawa jestem czy miałyście okazję używać tych kosmetyków. Czekam na Wasze opinie :)

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Jeśli post Cię zainteresował, będzie mi bardzo miło jeśli napiszesz kilka słów od siebie.

pozdrawiam :)

© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig